NoPassaran NoPassaran
345
BLOG

Polski rząd czy tchórze?

NoPassaran NoPassaran Polityka Obserwuj notkę 0

"Po co jednak premier Rosji miałby cokolwiek robić, skoro polski rząd oraz jego media i tak będą mu machać ogonem?"- napisał Bronisław Wildstein w dzisiejszej Rzeczpospolitej, komentując haniebne zachowanie premiera Tuska i jego ministrów w kwestii śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej, których symbolem są rdzewiejące na smoleńskim lotnisku resztki rządowego Tupolewa.

BW ma rację. Tuskowi, Komorowskiemu i całej reszcie PO, wraz z ich mocodawcami, nie zależy na wyjaśnieniu przyczyn katastrofy. Po części dlatego, że sami są jej współwinni. Nie dlatego, jak niektórzy obśmiewają, że rozpuścili mgłę nad lotniskiem, podpiłowali skrzydło czy pomogli Rosjanom zamontować bombę- to są debilne żarty na poziomie Wojewódzkiego/ Majewskiego i cyniczne zachowania na poziomie Grasia /Palikota.

Obecna władza znakomicie wie, że jest niekompetentna a tragicznym dowodem tej niekompetencji była właśnie smoleńska katastrofa. Lecz niekompetencję można zakrzyczeć Palikotem i manipulacjami usłużnych mediów (np mój tekst o upadku dziennikarstwa śledczego). Można wszystko tłumaczyć procedurami, błędami urzędników (vide Drzewiecki), a ostatecznie przepchnąć kolanem własną wersję i wywołać kolejne spory zajmujące dziennikarzy i społeczeństwo (akcja Krzyż).

Jednak w postępowaniu Tuska, Komorowskiego, Sikorskiego czy innych tzw POlityków gorsze jest coś innego. Oni po prostu nie chcą wiedzieć co się wydarzyło 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Być może, a raczej na pewno, wiedzą więcej niż my. Możliwe, że jest to wiedza porażająca i paraliżująca. Wtedy ich postępowanie a właściwie brak reakcji możnaby jakoś zrozumieć. Strach jest bardzo silnym motywem a póki co nie da się wykluczyć, że prawda o katastrofie może być straszliwa.

Myślę jednak, że nie chodzi o strach tylko o coś jeszcze gorszego. Mówiąc wprost, Tusk&consortes mają w dupie to co się stało w Smoleńsku. Od samego początku. Dla nich śmierć Prezydenta była wiadomością dobrą. Pozwalała przejąć pełnię władzy, zrealizować rozmaite obietnice dane Rosjanom, Niemcom, WSIokom i własnym ambicjom.

Owszem, przek kilka tygodni tyrzeba było zachowac pozory. Ubierać się na czarno, robić poważne miny- zwłaszcza przed kamerami, bo poza nimi różnie bywało, zrzucić odpowiedzialność na niby fachowców w rodzaju E. Klicha i czekać.

Czekać aż media wkleją w świadomość Polaków, że winny jest Prezydent i piloci a ktokolwiek myśli inaczej to zwolennik spisków, moher i idiota. Liczyć na magiczne zaklęcia w rodzaju: "dajmy pracować prokuraturze i komisji" albo "wyjaśnianie takich katastrof trwa latami". I ciągle czekać.

Dlatego słusznie zauważa B.Wildstein: "Władze rosyjskie mogły przestać przejmować się nawet pozorami, gdy się zorientowały, że polskiemu rządowi nie chodzi o realną politykę, ale o wizerunek, czyli uściski z Putinem i nieznaczące gesty, które polskie media będą sprzedawać opinii jako przełom w naszych stosunkach."

I słusznie pisze Anna Fotyga:"Premier obcego państwa widział, że przedstawiciele obozu władzy publicznie, w kraju i za granicą, dyskredytowali Prezydenta (blogi Palikota, wypowiedzi premiera D.Tuska, jego ministrów, marszałka Sejmu itd.). Wciągnął PO (premiera i ministrów) w grę której można nadać roboczy tytuł „To ja wskażę, z którym z was chcę i lubię rozmawiać, a kogo nie będę tolerował”. Jednocześnie przychylne w znakomitej większości rządowi media promują „dobre relacje” z obcym państwem jako priorytet polskiej polityki zagranicznej. Premier rządu, pomimo doświadczenia politycznego i niewątpliwej inteligencji przystaje na obcy arbitraż w kwestii pozycji organów władzy w Polsce."

W tym miejscu warto przypomnieć inne, zapomniane już nieco fakty, które można interpretować jako rosyjskie testy na odporność polskiej władzy. Spójrzmy na nie jako na prowokacje, których celem było zbadanie reakcji polskiego rządu, polskiej dyplomacji ale także "polskich" mediów.

1. Zacznijmy od wyjazdu śp. Lecha Kaczyńskiego do Gruzji i ostrzelania jego konwoju w listopadzie 2008 roku. Jakie były reakcje:

- B. Komorowski - "Jaka wizyta, taki zamach, no bo z 30 metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego snajpera; więc raczej wygląda to na coś bardzo niepoważnego, a przykrego."

- Donald Tusk - zaakceptował raport Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dotyczący incydentu w Gruzji z udziałem Lecha Kaczyńskiego. Wynika z niego, że zajście w Gruzji nie był zamachem. Według informacji zawartych w raporcie przygotowanym przez ABW, ostrzał kolumny samochodów z polskim prezydentem był zorganizowany przez Gruzję.
 

- TVN24 -  Reporter Wojciech Bojanowski, który był w jednym w samochodów w kolumnie, stwierdził, że "pojawiły się spekulacje, czy całe zdarzenie nie było sfingowane przez samych Gruzinów. Samochód z dziennikarzami jechał na czele kolumny, a nie na końcu, jak to się zwykle dzieje. Zaraz przed incydentem kierowca w szalonym tempie wyprzedził inne samochody. To może być świadczyć, o tym, że to zdarzenie było zaplanowane przez Gruzinów" - powiedział Bojanowski.
 

- Polityka piórem D.Passenta - "Utrwali się wizerunek Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta, który uprawia politykę wschodnią na własną rękę, poza rządem i Brukselą, jako polityka, który jest odważny, ale i nierozważny, gdyż trwoni autorytet Polski jako kraju godnego zaufania w stosunkach z Rosją, Europą i państwami postsowieckimi."

- TOK FM - "Wizyta w Gruzji pogorszy wizerunek Lecha Kaczyńskiego" - przewiduje dr Wojciech Jabłoński z UW. Ekspert przyznał również, że działania polskiego prezydenta są na rękę Rosji. "Kaczyński prawdopodobnie sam nie wie, że wspierając Gruzję, realizuje interesy polityki zagranicznej Rosji."

- Gazeta Wyborcza - Prof. Roman Kuźniar nie wierzy, że za ostrzelaniem konwoju z przywódcami Polski i Gruzji stoją Rosjanie- "To mógł być incydent na zamówienie... Cała sytuacja może podważyć wiarygodność obydwu prezydentów i naszego kraju... To jest operetkowa sytuacja i ośmiesza obu prezydentów. To jest niepoważne pod każdym względem" - podsumował profesor i dodał, że "incydent ten dewastuje nasze szanse prowadzenia polityki wschodniej. Polska może stać się mniej wiarygodna na arenie międzynarodowej.  Nikt nie będzie nas poważnie traktował a stosunki z Rosją ulegną pogorszeniu. Do tego projekt Wschodniego Dialogu UE może nie doczekać się realizacji."

Podsumowanie: "Południowoosetyjscy pogranicznicy nie przepuścili na teren Osetii Południowej konwoju prezydentów Gruzji i Polski" - poinformował dziennikarzy szef KGB Osetii Południowej Boris Attojew.

W powyższym zestawieniu cytatów widać wyraźnie prorosyjską i antykaczyńską postawę polityków, dziennikarzy i ekspertów. Ani Premier RP ani szef MSZ nie zdobył się, nie tylko na formalny ale nawet na werbalny protest pod adresem Rosji. Z punktu widzenia Rosji prowokacja się udała: nikt jej nie zganił a Kaczyńskiemu dorobiono kolejna łatkę- tym razem szalonego i niemądrego "bohaterszczika".

2. Przyjrzyjmy się więc prowokacji numer dwa. We wrześniu 2009 na terenach Białorusi, niedaleko polskiej granicy Rosja i Białoruś przeprowadziły wspólne manewry wojskowe.

Jak podaje TVN: " Według scenariusza manewrów Zapad 2009 (Zachód 2009), w Grodnie wybucha powstanie inspirowane przez Polaków. Na pomoc białoruskiej władzy ruszają rosyjskie wojska. W mieście dochodzi do walk między Polakami a komandosami z Rosji. Główna część ćwiczeń prowadzona jest pod Brześciem przy samej granicy z Polską. Niektóre manewry wykonywane są też niedaleko wsi Bielica na wschód od Grodna, inne trwają na rosyjskich poligonach Aszuluk i Talermba a także w Kaliningradzie, gdzie flota bałtycka ćwiczy obronę infrastruktury na morzu, w tym Rurociągu Północnego. Innym punktem scenariusza manewrów jest walka z grupami dywersantów złożonymi z mniejszości etnicznych zamieszkujących Białoruś, czyli Polaków, Litwinów, Ukraińców."

Oficjalna białoruska agencja BEŁTA informuje, że łączna liczba żołnierzy biorących udział w ćwiczeniach wynosi 12,6 tys., w tym ze strony białoruskiej - 6,5 tys., rosyjskiej - ok. 6 tys. W manewrach uczestniczy też 30 żołnierzy z Kazachstanu. Zaangażowany sprzęt to 63 samoloty, 40 śmigłowców, 470 transporterów opancerzonych, 228 czołgów i 234 działa samobieżne. Tak dużych manewrów od czasu rozpadu Związku Radzieckiego nie było.

Większość polskich mediów zdawkowo informuje o manewrach, pokazując je raczej jako ciekawostkę i przemilczając fakt udziału w nich rosyjskiego prezydenta D. Miedwiediewa, a także fakt, że w scanariuszu manewrów przewidziano ewentualność ataku NATO na Rosję i rosyjskiego kontrataku.

Zdecydowanej reakcji Premiera czy MSZ nie było. Dwa miesiące po ćwiczeniach Minister Sikorski  zaapelował by "NATO przyjrzało się rosyjsko-białoruskim manewrom "Zapad". Szef polskiej dyplomacji napisał o tym w liście, jaki wysłał do sekretarza generalnego NATO przed grudniowym spotkaniem unijnych ministrów spraw zagranicznych w Brukseli. "

Efekt był oszałamiający: "Jak powiedział rzecznik prasowy Sojuszu James Appathurai Sojusz Północnoatlantycki wyraził zaniepokojenie skalą rosyjsko-białoruskich manewrów "Zapad 2009". NATO podkreśla, że na manewry nie zostali zaproszeni zachodni obserwatorzy. NATO podkreśla także, że były to największe manewry wojskowe po zakończeniu "zimnej wojny". Appathurai zaznaczył, że zaniepokojenie NATO budzi też fakt, że rosyjsko-białoruskie manewry przewidywały możliwość ataku Sojuszu na Rosję."

Zatem prowokacja numer 2 udana. Rosjanie już wiedzą, że NATO nie będzie się spieszyć z pomocą Polsce. Podobnie jak w Gliwicach 1939 r., tak teraz powodem rozpoczęcia działań wojennych ma być atak Polaków na władze Białoruskie. A Premier Tusk i jego ministrowie milczą, ograniczając się co najwyżej do skrobnięcia pisma do szefa NATO. Milczą też dziennikarze, publicyści, komentatorzy bagatelizując sprawę. 

Czy to nie zachęta do kolejnych, realnych i konkretnych działań? Oczywiste. Takich i mniejszych prowokacji można się doszukać więcej. Powinny to robić służby wywiadowcze i kontrwywiadowcze. Powinni to analizować eksperci i drążyć publicyści. Ale łatwiej jest pisać o laptopach Ziobry...

A Rosja testuje granice wytrzymałości i tolerancji polskich i europejskich elit. Sprzwdza jak daleko można się bezkarnie posunąć. Może do zainspirowania programu w gruzińskiej telewizji? W którym informuje się w konwencji reality show, że rozpoczęła się rozyjska interwencja w Gruzji, prezydent Saakaszwili został zabity przez ladujących w Tbilisi komandosów a polski prezydent Lech Kaczyński ginie w zestrzelonym samolocie?

Przyjmijmy na chwilę, że tragedia w Smoleńsku byłą naprawdę wynikiem zamachu. Czy nasze elity i media nie reagują tak samo jak wcześniej i tak jak Rosja sie spodziewa i oczekuje? I wzmacnia dodatkowo działaniami swojej agentury. W polityce, mediach, w wojsku, służbach...

Zejdźmy na ziemię. Nikt z nas nie udowodni, że to był zamach. Ale w powyzszym kontekście oraz codziennej rzeczywistości trudno mnie przekonać, że to był przypadek. Czy można uznać wymienione elementy za przygotowanie do ekspansji Rosji na Polskę? Czy jej kulminacyjnym momentem nie była śmierć Prezydenta i jego współpracowników? Czy kogoś dziwi "śledztwo" prowadzone przez Rosję, którego symbolem jest zardzewiałe żelastwo pozostałe z Tupolewa nr 101?

Czy kogoś dziwi wazeliniarstwo Tuska i Komorowskiego- Namiestnika z Budy Ruskiej? Symbolicznie podobnej do ruskiej budy na smoleńskim lotnisku? Więc proszę w charakterze puenty:


Chcieliście to teraz macie!
Pan Radosław robi w gacie...
Donek miał miłości wizje
ale  ZBiR woli dywizje.

,,Zapad'' - klamka już zapadła
więc platfusom buźka zbladła
najpierw wzięli nasze mięso,
teraz:  Urrraaaa! Po zwycięstwo!

Mają tanki, statki, działa
My? Nam miłość pozostała...
Zatem bierzcie ich w ramiona
- polej Sasza....gdy Lach kona.

Zmieńcie, drodzy Czytelnicy Lach na Lech, a efekt bedzie piorunujący...

NoPassaran
O mnie NoPassaran

"Nie wierzę w spiskowe teorie ale wierzę w praktykę"- mawiał Talleyrand. Wiedział co mówi bo służąc Napoleonowi był płatnym agentem cara Rosji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka